Przenosiny

piątek, 31 maja 2013

PRAWIE TRZY METRY RADOŚCI

Trochę mnie poniosło. No dobrze. Wcale nie trochę! Mocno mnie poniosło... z Tęczowym Strusiem.

Chciałam, żeby Struś był szalem długim i szerokim. I tak sobie dziergałam, dziergałam. Kiedy byłam w okolicach metra siedemdziesięciu wydawało mi się, że w motku zostało tej nitki tak niewiele, że nie mam co się zastanawiać i trzeba motek wykończyć. 
I nagle okazało się, że motek, paskud jeden, nabrał cech wielce złośliwych i nie chciał się skończyć. A ja się uparłam... Tym sposobem mam szal...

... dokładnie dwa metry i dziewięćdziesiąt centymetrów tęczowej radości.

Robiony wzorem Strusich Piór (Ostrich Plumes) wypatrzonym u Bogaczki (na blogu można obejrzeć właśnie jej ostatnią, zieloną wersję). Z prezentowej estońskiej wełenki od Ślubnego.
Poniżej wersja zwisająca:

I wersja zamotana:

Dodgers pytała w komentarzach, czy ta lekko podgryzająca wełenka zmienia poziom zgryźliwości po praniu. Trochę. Nabiera przestrzenności i puszystości, ale milusia i przytulna się nie staje. Na skali podgryzania jednak nadal dość daleko jej do milusich moherów, ale też nie jest najgorzej.

***
Działy się jednak nie tylko metry Tęczowego Strusia. Szyły się też inne metry i szyją nadal. Len Lniany Falbaniasty okazał się spódnicą o potężnych ilościach metrów. Dwie falbany przyszyłam za jednym przysiądnięciem do maszyny. Ale ostatnia falbana ma ponad 6 metrów i jak pomyślałam, że muszę ją upiąć - bo nie marszczę, tylko robię małe, drobne zakładki-szczypanki - to mi się trochę słabo zrobiło i poczułam nagle wielką potrzebę odpoczęcia od Lnianego Lnu. Ale dzisiaj mam zamiar stawić czoła tej falbanie i całej reszcie, więc się spodziewajcie w najbliższym czasie prezentacji dużej ilości materiału upchanego w jednej spódnicy.

***
Poza tym Ślubny nabył filc w kolorach... ciekawych i będzie "pokrowcował ipadowo" na ludowo... jakby... Trochę się boję, bo zaczął coś mówić o hafcie krzyżykowym. Ale w swoich pomysłach zmienny jest bardziej niż ja, więc może okaże się, że - cytując klasykę - "nie będzie kabaretu, będzie chór!!!".

***
Po długiem przerwie jest aktualizacja puzzlowa. Aż mi wstyd, że marny kawałek nieba miesiąc układałam, ale z drugiej strony, to jest ponad 1000 kawałków w zbliżonym kolorze i "układalność dobowa" był maksymalnie na poziomie kilkunastu kawałków.

***
I skoro dzisiejszy wpis jest tak wieloelementowy, to jeszcze kocio, szabrujący w swoim koszyku z zabawkami:

piątek, 24 maja 2013

ZRÓB BĄBELEK. JAKI BĄBELEK???!!!

Tybetańskie Chmury rozrastają się prawie jak na polskich drożdżach.

Motyw środkowy - wzorowany na tybetańskich mandalach - już istnieje w całości. Robiony z czterech segmentów, składających się w kwadrat, na tym etapie roboty bardzo, ale to bardzo przypomina serwetkę :)))

Teraz jestem na etapie dodawania mandali skrzydeł, czyli szal nabiera długości. I uskrzydlanie szala potrwa... te koraliki jakoś nijak nie chcą same się nawlekać na oczka, paskudy jedne. A autorka szala w przypływie twórczego szału zaplanowała takie ich ilości, wrobionych w te ażury, że czuję się trochę przytłoczona. Do tej pory umieściłam w szalu około 280 sztuk, a to dopiero początek tego koralikowego szaleństwa.

Ale Chmury, nawet Tybetańskie, nie byłyby chmurami, gdyby nie łupnęło z nich niezłym piorunem. Kończę ja sobie wczoraj wieczorem ten element centralny szala, zadowolona jak prosię w czasie wiosennego deszczyku. Biorę w rękę kartkę z już wykorzystanym schematem, żeby ją wymienić na kolejny wydruk, a na tej kartce jest też opis użytych symboli. I jakoś tak bezmyślnie się w te symbole zapatrzyłam... i zadziwiłam się wielkim zadziwieniem, że jest tam krateczka z wielką, brzuchatą literą B, a obok jest napisane w wolnym tłumaczeniu: "Zrób bąbelek". Nie dość, że mam koraliki nizać, to jeszcze bąbelki mam robić? Gdzie te bąbelki, na litość bogów wszelakich? 
Okazuje się, że bąbelki powinny się pojawić we właśnie skończonej części centralnej, w samym środku każdego ażurowego listka powinien być ładny, śliczny, estetyczny bąbelek... A nie ma! Bo ja oślepłam, pomroczność jasna/ciemna/chmurna mnie dorwała i nie zauważyłam tego "B" ukrytego wśród oznaczeń oczek prawych przekręconych! Trudno! Płakać po bąbelkach nie będę. Będzie bez nich.

Tibetan Clouds to na pewno nie jest robótka, za którą można złapać tak na chwilę. Trzeba do niej zasiadać, rozkładać się ze schematem, koralikami i narzędziami do nawlekania koralików. Tibetan Clouds to jest robótka do celebrowania i napawania się procesem jej powstawania. Ale przecież nad garnkiem z makaronem w kuchni też coś trzeba dziergać :))) Dlatego oprócz Chmur powstaje też Tęczowy Struś.

Wzór Ostrich Plumes rzucił się na mnie u Bogaczki i nie było mowy, żeby puścił. 

I mam jedno spostrzeżenie - robienie z cieniowanych włóczek to jest zajęcie bardzo niebezpieczne. Przestać nie można! "Jak zrobię jeszcze rządek lub dwa, to mi się kolor zacznie zmieniać. A jak się już zmienił, to zrobię jeszcze pięć albo sześć kolejnych, żeby zobaczyć, jak będzie wyglądał ten kolor w większej plamie." Człowiek się jak nałogowiec zachowuje - jeszcze rządek, jeszcze rządek... :))))

wtorek, 21 maja 2013

RUDOLF NA MECIE

Rudolf, nazwany też w komentarzach Rydzykiem :))), co wywołuje u mnie głośny chichot, skończony. To była niezła dłubanina, ale dająca bardzo dużo satysfakcji.
To i poniższe zdjęcie najlepiej oddają rzeczywisty poziom nasycenia rudością.

Po kilku tysiącach oczek w końcu nauczyłam się wzoru na tyle, że nie musiałam ciągle zaglądać do schematu i mamrotać pod nosem: "dwa razem, narzut, lewe, narzut...".

Rękawy dość szerokie, żeby zrównoważyć spory jednak motyw główny wzoru. 
Rudolfik pozostanie bez zapięcia. I tak nie zapinam swetrów. Szukanie guzików, które odpowiadają mojemu widzimisię, to zbyt duże wyzwanie i doprowadza mnie do rozpaczy, bo nic mi się nie podoba. Doprowadza też do rozpaczy panie w okolicznych pasmanteriach, bo układają przede mną całe stosy guzików i guziczków, a ja marudzę i wybrzydzam jak najlepsza pasmanteryjna primadonna.
Dlatego wszystkie dolne brzegi są z wąską plisą wzorem francuskim, ze ślicznym, estetycznym łańcuszkiem na końcu.

Przy dekolcie i zapięciu, którego nie ma - to samo, tylko bez tylu dodatkowych rzędów, oczka pozamykane bezpośrednio z wzoru:

Sweter robiony poniekąd w ramach Razem Robienia Od Góry - reglan wyliczony przez Tabelkę Samoliczącą. Oczywiście zupełnie bezszwowy - ja mam awersję do zszywania dzianiny i zrobię wszystko, żeby nawet igły nie oglądać, a przy Rudolfiku nawet jej nie tknęłam, co cieszy mnie niebotycznie.

Wzorek zapewne wykorzystam jeszcze kilka razy - jest tak cudownie bizantyjski, że mam dość szalone pomysły :))

***
Wizja kolejnego swetra już mi się kotłuje w głowie. Przesypiam się z pomysłem, kombinuję. Warkocze będą, ale nie do końca typowe.

***
A w ramach "dorywania się do włóczek prezentowych" na drutach w końcu dzieje się szal Tibetan Clouds. Z koralikami się dzieje. Z niteczki od Godlesi się dzieje. Pomrukuję z przyjemności przy robieniu.

***
Jest też skrojona spódnica, a nawet całe metry tej spódnicy. Był nawet cień szansy, że w weekend poskładam jej kawałki w całość, ale moja pamięć kolorystyczna mocno szwankuje. Byłam przekonana, że mam idealnie pasujący zamek i równie perfekcyjnie dopasowaną nitkę... Hmmm... Nitka cztery tony za ciemna, zamka w ogóle nie było. A odkryłam to w sobotę późnym popołudniem. Pasmanteria to nie apteka - dyżurnej w pobliżu nie ma. A szkoda!!! Kupiłam wczoraj i będę szyć Letni Lniany Len Falbaniasty.

niedziela, 19 maja 2013

SUPEŁKI I NIE TYLKO

Łączenie włóczek - temat rzeka. Ile dziewiarek, tyle sposobów... a może nawet ile dziewiarek, to trzy razy więcej sposobów.
Zostało jednak zgłoszone zapotrzebowanie społeczne na pokazanie, jak te nitki plątać, więc spieszę spełniać zamówienie.


Poniżej pokazuję te, z których sama korzystam, nie jedyne, nie najlepsze na świecie, ale dające bardzo zadowalające rezultaty.
(Na razie klikamy w linki pod punktami, a jak Blogger zechce już łaskawie współpracować z YouTubem,  to pojawią się bezpośrednie odnośniki do filmów.)

Na początek jednak najważniejsza chyba uwaga - zwykły supełek zawiązany na dwóch złożonych końcach włóczki się nie sprawdzi. Wylezie nam ten supeł, gdzie chce, często po prawej stronie robótki, będziemy go upychać i chować, a i tak oczka wokół niego wyjdą zniekształcone. 
Trzeba szukać takich sposobów, w których nitki połączymy, a oczka pozostaną śliczne i apetyczne.

1. Sposób na supeł marynarski
Ten rodzaj wiązania mogą znać osoby tworzące własnoręcznie biżuterię. 
Polega na zawiązaniu bardzo wytrzymałego supełka i króciuteńkim obcięciu końcówek włóczki. Supełek staje się na tyle niewidoczny, że ginie nam w dzianinie. Do zastosowania tylko przy łączeniu dwóch nitek tego samego koloru.
Doskonale sprawdza się przy włóczkach relatywnie cienkich i gładkich. Nie polecam przy włóczkach grubszych, bo wtedy jednak ten supeł widać. Przy kosmatych nitkach też nie - możemy mieć problem z zaciśnięciem supełka jak należy.
Oglądamy tutaj.


2. Supełek wiązany z oczkami na drutach
Idealny sposób na połączenie dwóch nitek różnych kolorów, kiedy nowy kolor ma się pojawić w określonym miejscu robótki, niekoniecznie na początku rzędu.
Wiążemy tutaj supełek, ale wtedy, kiedy oczka zrobione końcówką starej i początkiem nowej nitki mamy jeszcze cały czas na drucie - nie deformujemy wtedy oczek, nie zaciskamy ich, pozostają kształtne i normalnej wielkości.
Możliwe do zastosowania do każdego rodzaju włóczki i wzoru.
Pamiętamy o konieczności późniejszego zabezpieczenia końcówek nitek szydełkiem.
Oglądamy tutaj.

3. Sposób "oczko starą - oczko nową nitką"
Do zastosowania przy łączeniu nitek tego samego koloru.
Idealnie sprawdza się do włóczek grubiutkich i/lub włochatych.
Mając końcówkę starej nitki łapiemy od razu nitkę z nowego kłębka i przerabiamy kilkanaście oczek na przemian nitką starą i nitką nową.
Nie ma tu supełków. Połączenie jest w zasadzie niewidoczne. Dobrym pomysłem jest zabezpieczeni końcówek nitek (starej i nowej) jeszcze w momencie, kiedy oczka nimi zrobione są na drucie - podobnie jak w sposobie drugim, nie ma wtedy obawy, że zdeformujemy oczka, zaciśniemy je pozostawimy za luźne, średnica drutu nam na to nie pozwoli.
Oglądamy tutaj.

4. Sposób z podwójnymi "zapętelkowanymi" nitkami
Nie każda włóczka i nie każdy wzorek można tym sposobem potraktować. Robimy w nim kilka, kilkanaście oczek podwójną nitką i to miejsce musi nam się "zlać" z całością dzianiny.
Sprawdza się to przy włóczkach cienkich oraz przy włóczkach kosmatych. Dobrze ginie w ażurach i wzorach reliefowych. Natomiast przy zwykłych gładkich prawych będzie za bardzo widoczne.
Ponownie pamiętamy o późniejszym zabezpieczeniu końcówek nitek po lewej stronie szydełkiem. I ponownie dobrze jest to zrobić od razu, kiedy jeszcze te oczka z podwójnej nitki mamy na drucie - nie ściągniemy oczek za bardzo, nie zdeformujemy dzianiny.
Oglądamy tutaj.

5. Paski, paseczki
Przy robieniu w paski nowy kolor pojawia nam się na początku rzędu. Żadnych supełków, tylko zabezpieczeni końcówek szydełkiem i chowanie ich w dzianinie.
Pamiętajmy, że jeżeli robimy wąskie paski, to nie obcinamy nitek po skończeniu każdego koloru, tylko wiszą nam one sobie po jednej stronie robótki i na początku rzędu sięgamy po ten kolor, który jest nam aktualnie potrzebny.
Oglądamy tutaj.

6. A może zaszyć?
Jeżeli robimy na przykład szalik z milionem paseczków w różnych kolorach. Albo wrabiane kolorowe wzory w sweterku, to może się okazać, że mamy całe mnóstwo końcówek nitek do zabezpieczenia. Wtedy wiele osób sięga nie po szydełko, a po grubą igłę i zabezpiecza te końcówki przyszywając je "na okrętkę". Z takiego sposobu korzystałyśmy przy okazji zaszywania nitek od zaszewek w Tubie Razem Robionej.
Na początku filmu główną rolę gra ogon Małego, ale o zaszywaniu nitek po lewej stronie robótki opowiadam gdzieś w okolicach 8:40 filmu.


piątek, 17 maja 2013

FORMY MAŁE I MNIEJSZE

Ostatnio tworzyłam sporo form małych i mniejszych, radość-dających, uśmiech-wywołujących. 

***
Zaczęło się od haftu, czarnego na niebieskim. Mam nadzieję, że gotowy produkt dotarł już do rąk Godlesi, której jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za cudowne prezenty. A ja prezentuję Bizantyjski Zestaw Użyteczny.

Trzy kawałki wyhaftowanej bawełny zamieniły się w igielnik i podusię na igły/szpilki/inne ostre przedmioty wbijalne.

Przy okazji przypomniało mi się, jaki szał panował kilka lat temu - wszystkie hafciarki wyszywały biscornu. Też wyszywałam, ale tylko jedna sztukę :))) A teraz z wielką przyjemnością wykorzystałam pomysł ponownie.

Godlesiu, niech Ci się dobrze igły w to wbija i sympatycznie kojarzy z Rogiem Renifera!

***
Małe formy miały też królicze zastosowanie. Nie pokażę ubranek "detalicznie", bo nie chcę zabierać radości ich pokazywania autorce bloga Moje Małe Rękodzieło, ale mogę dokonać prezentacji "hurtowej".

Są czapeczki z pomponami i bez, szaliczki z frędzelkami i bez, spódniczka, sweterki rozpinane i takie, których rozpiąć się nie da, a wszystko w rozmiarze... malusim :)))
I nadal twierdzę, że dawno nic mi nie dało takiej czystej radości dziergania, jak te zabawkowe drobiazgi. Genialny poprawiacz nastroju i sposób na nieskrępowaną twórczość.

***
I jeszcze mała forma z wczorajszego wieczora - bo przecież dla każdej porządnej dziewiarki wymiana telefonu wymaga przede wszystkim działań rękodzielniczych. Konfiguracją, ustawianiem, pukaniem po ekraniku niech się facet zajmuje, a ja mam inne priorytety - pokrowiec musi być.

***
A teraz priorytetem jest wykończenie Rudolfika, któremu brakuje jakieś 1 i 1/4 rękawa.

I jeszcze raz bardzo dziękuję za Wasze zaangażowanie w dawanie do zrozumienia, że Burda powinna mieć wyższy poziom testosteronu :)))

sobota, 11 maja 2013

DOSTAŁO NAM SIĘ

Najpierw był mail. Z pytaniem, czy nie wydziergałabym sweterka lub dwóch. I może czapeczkę z szaliczkiem do kompletu bym ewentualnie dołożyła.
A wydziergałabym i dołożyła, tylko tak na oko, zupełnie bez wymiarów, to trochę ciężko, więc potrzebne jakieś wytyczne, a najlepiej, gdybym dostała w swoje łapy egzemplarz modelowy.

Tym sposobem na Róg Renifera trafił...
Królik jest dziełem autorki bloga Moje Małe Rękodzieło.

...Królik.
Autorka bloga Moje Małe Rękodzieło wymarzyła sobie ubranie swoich Królików w sweterki wyprodukowane na Rogu Renifera. A ja uwielbiam szalone i nietypowe pomysły i powiedzenie mi, że mam ubrać Królika podziałało jak potężny motywator. Tego jeszcze nie robiłam!!!

Ale przecież nie ograniczę się do sweterków. Skoro już mam takie nietypowe zamówienie, to poszaleję sobie bez ograniczeń. Na początek powstał zestaw męski, elegancki, zimowy:

Gotowe stylizacje będziecie mieli zapewne okazję pooglądać za kilka tygodni na blogu Moje Małe Rękodzieło, ale jako  zapowiedź - Królik w czapce :)))
Królik jest dziełem autorki bloga Moje Małe Rękodzieło.

I powiem tyle - już dawno nic mi nie sprawiło takiej gigantycznej radochy, jak dzierganie dla zabawki! To jak powrót do dzieciństwa i ubierania lalek. Dziergam, uśmiecham się, kombinuję, relaksuję i w duchu dziękuję autorce pomysłu za taką niecodzienną propozycję!

Dziękuję też za dodatek do Królika:

I na pewno pojawi się pytanie, jak Mały zareagował na pojawienie się konkurencji... 
Królik jest dziełem autorki bloga Moje Małe Rękodzieło.

Zdjęcie pozostawię bez komentarza. :)))))))

***
Ale dostało nam się nie tylko Królikiem. Dostaliśmy też słoiczki z zawartością i małe białe chrupiące:

Sunshine zapowiadała rewanż za wysłane jej Fioletowe Otulacze. I zapowiadała nawet, że będzie to "coś ręcznie robionego". I wszystkiego mogłam się spodziewać, ale na pewno nie tego, co wyjęłam z paczki!!! Malinowe słodkości w słoiczkach specjalnie dla mnie oraz kawa w białej czekoladzie dla Ślubnego.
Dziękujemy bardzo, bardzo. Kawa zniknęła w dwa dni, a maliny... powinnam chyba wrzucić zdjęcia wylizanych do czysta słoiczków, ale głupio trochę : ))))) Pyszne było! Ślubny Cię wielbi, ja jestem pod wielkim wrażeniem pomysłowości i umiejętności!!! I nawet Mały miał radochę, bo dostał kartonik do zabawy :)))

To ja idę dziergać czapę rasta dla Królika :))))

wtorek, 7 maja 2013

CZARNO NA... NIEBIESKIM


Wyznam publicznie, że bardzo zatęskniłam za igłą do haftowania. A tęsknoty trzeba koić od ręki.

Wyszywam zatem, czarno na niebieskim i mam wielkie nadzieje na stworzenie niezłego haftowanego bizancjum. Podstawa do "bizancjonowania" wygląda tak:

Ciekawostką jest, że haftuję jedwabną nitką, na pewno sporo starszą ode mnie. Dostałam ją od Teściowej Mojej Jedynej podczas akcji: "Weź sobie wybierz, co chcesz, bo się tu u mnie wala to bez sensu." Okazało się, że wala się między innymi jedwabna nić do haftowania, nawinięta na drewnianej szpulce, wiekowa z wyglądu, ale o nieposzlakowanej jakości. 

***
Poza tym RUDO-LF-IK ma skończony tył i przód i dzieją się rękawy.
Na razie wykończyłam go bez dodatku koloru:

I mam wrażenie, że ten kolor przy wykończeniach to za dużo. Zostanie rudy jako ten rydz.

I jeszcze zbliżenie na wykończenie dekoltu i wygląd reglanu:




***
A teraz to ja mam pytanie do Was. 
W ramach projektów do Razem-Robienia zostało nam do stworzenia ponczo. Ale z Waszych komentarzy pod Razem Entrelakowaniem domyślam się, że macie lekki zawrót głowy od nadmiaru radości. 
Dlatego pytam głośno i oficjalnie - Czy przekładamy Razem Ponczowanie na późne lato??? 
Zaczęłybyśmy dziergać gdzieś pod koniec sierpnia, żeby się przez wrzesień wyrobić i zdążyć z jesiennym odzieniem przed chłodami. A teraz byłaby chwila spokoju na wydzierganie wszystkich rozpoczętych i zaplanowanych projektów.
Dajcie znać, czy sierpniowe Ponczo jest do zaakceptowania.

***
I jeszcze przypomnienie o Akcji dawania znać Burdzie, że chcemy szyć dla naszych mężczyzn, ale bez wykrojów... trochę nam ciężko.
Dziękuję Wam za całe dotychczasowe zaangażowanie, ale przed nami jeszcze maj i nie ma co Burdzie odpuszczać!




sobota, 4 maja 2013

RAZEM ENTRELAKOWANIE - podsumowanie


***
W ramach Razem Entrelakowania macie w pakiecie:
Część pierwsza - Entrelakowa Chusta
Część druga - Entrelakowy Szal (lub inna prostokątna robótka)
Część trzecia - Entrelac Na Rondzie (robótka na okrągło: skarpetki, komin, otulacz).

***
Każda z tych części stanowi zamkniętą całość i nie ma potrzeby sięgania do innych wpisów.


***
We wszystkich przypadkach przykładowa robótka jest robiona prawymi oczkami, żeby skupić się na opanowaniu techniki entrelakowania, robienia i łączenia poszczególnych elementów.
Oczywiście w ramach danego kwadratu można umieścić dowolny wzorek - ażurowy listek, samochodzik robiony prawymi oczkami, bąbelki i tysiąc innych pomysłów, jakie przyjdą nam do głowy. Kiedy poczujecie się pewnie wśród trójkątów i kwadratów, zaszalejcie z ich wypełnianiem : ))))

***
W odniesieniu do chusty powinnam wyjaśnić, że entrelakowe chusty są robione na dwa sposoby. Tak, jak zrobimy w ramach tego kursu, czyli od szerokiego brzegu do wierzchołka - lub od wierzchołka (od pojedynczego kwadratu) do szerokiego brzegu (do linii zamykających trójkątów).
Moja decyzja o tym, żeby pokazać wersję "od szerokiego brzegu do wierzchołka", wynika z tego, że wtedy technika robienia jest identyczna jak w pozostałych dwóch entrelakowych dziełach (szalu i robótkach na okrągło). Czyli uczymy się raz i możemy wiedzę wykorzystać w kilku różnych robótkach.
Kiedy robi się od wierzchołka robi się minimalnie inaczej, a ja nie chciałam doprowadzić do wielkiego zamieszania.
Od razu pocieszę osoby, które znajdą entrelakową chustę z jakimiś wzorami na kwadratach robioną od wierzchołka - zazwyczaj można wykorzystać sam schemat wzoru, a chustę spokojnie zrobić od drugiej, szerokiej strony i zaowocuje to jedynie odwróceniem wzoru : )))

***
Entrelac to technika, która daje wielkie pole do popisu. Można tak wykończyć dół swetra czy rękawów - zaczynając robić "rozbiegowe" trójkąty na oczkach na dole korpusu lub rękawów.
Można zrobić otulacz lub skareptki.
Entrelac jest też cudowną bazą do filcowania - kolorowe entrelakowe sfilcowane torebki są przepiękne!

RAZEM ENTRELAKOWANIE - część trzecia

W części trzeciej wpadniemy z entrelakiem na rondo - będziemy robić na okrągło - komin, otulacz, bezszwowy sweterek.

Zanim zaczniemy robić, to dwa słowa o wyborze włóczki. Entrelac powoduje, że dzianina dostaje "garbków i dołków", takich jak widać poniżej:

Jeżeli taki efekt nam się podoba, to możemy robić z dowolnej nitki. Jeśli jednak chcemy, żeby robótka wyglądała "gładko" i estetycznie, to wybieramy nitkę z dużą zawartością dowolnej wełny, żeby nam się to blokowało idealnie i trzymało kształt po wyschnięciu.

***
Na początku musimy zdecydować o dwóch kwestiach, jakiej obwodu robótki potrzebujemy i jakiej wielkości ma być pojedynczy kwadrat
Decydując o obwodzie, jeśli możemy sobie pozwolić na pewien margines błędu, to robimy próbkę samymi prawymi, żeby mieć pojęcie o tym, ile centymetrów uzyskamy z danej liczby oczek na danych drutach. Pomocna Tabelka do Próbek jest do ściągnięcia tutaj.
Kolejna kwestia, to decyzja o wielkości kwadratu - tutaj pełna dowolność. 
Następnie ustalamy, ile kwadratów nam się zmieści w pożądanej ilości oczek na początku. Ostateczna liczba nabieranych oczek to wielokrotność oczek kwadracika.

Przykład:
Z próbki mi wyszło, że mam nabrać 204 oczka.
Ustalam, że kwadrat ma mieć bok równy 10 oczek.
Stąd stworzę 20 kwadratów po 10 oczek, co da mi 200 oczek. 
Chcąc szerszy szal mogę zrobić 21 kwadratów po 10 oczek, co da mi 210 oczek.
Obie wielkości są zbliżone do początkowo wyliczonych oczek z próbki.

Jeśli jednak będziemy entrelakować fragment lub całość sweterka albo cokolwiek, co musi mieć bardzo określone wymiary, to próbka musi też być zrobiona entrelakiem! Ustalamy wtedy wielkość kwadratu i robimy sobie mini-entrelaka na przykład z czterech kwadratów. Tutaj nie mamy miejsca na błędy :)))

***
Żeby było łatwiej się zorientować w kolejności robienia poszczególnych trójkącików i kwadracików, Ślubny przygotował dla nas Schematy Bardzo Pomocne.
Schematy do kursu entrelaca znajdziecie tutaj.

I do pracy. Nabieramy oczka, łączymy robótkę w kółko i robimy rozbiegowe trójkąty:

Czas na pierwszą sekwencję kwadratów:

I sekwencja kwadratów w drugą stronę. Jednak na początku musimy się znaleźć z nitką tam, gdzie jest nam ona potrzebna - robimy jeden dodatkowy rządek prawych oczek na wierzchu ostatniego kwadracika.

I znowu zmiana kierunku kwadratów i ponownie "dorabiamy" jeden rządek oczek na wierzchu ostatniego kwadratu, żeby mieć nitkę tam, gdzie jest nam ona potrzebna.

Teraz powtarzamy sekwencję kwadratów w lewo i prawo (dwa ostatnie filmy), aż do uzyskania pożądanej wysokości robótki. Zamkniemy ją górnymi trójkątami. Pamiętamy jednak, że możemy to zrobić wtedy, kiedy mamy na drutach żywe oczka z kwadratów "pokładających się" na prawo.

***
Jeśli ktoś chce entrelakować w kolorze, to zaczynając każdą kolejną sekwencję trójkątów, a później kwadratów w innym kolorze, odcina nitkę "starego" koloru i dowiązuje sobie niteczkę nowego koloru i robi całą sekwencję w jednym kolorze - efektem będzie kolorystyczna szachownica.
***
Entrelakowanie "na rondzie" na pewno "zakręci w głowie" osobie bardzo, bardzo początkującej, dlatego jeśli ktoś chce  poćwiczyć, to sugeruję rozpoczęcie od entrelakowej chusty. Ona pozwoli na opanowanie rozbiegowych trójkątów i kwadratów w dwie strony oraz da szansę na oswojenie się z łączeniem elementów ze sobą. Później robienie na okrągło będzie znacznie prostsze.

RAZEM ENTRELAKOWANIE - część druga

W części drugiej będziemy entrelakować prosto - tworząc szal, przód lub tył swetra, pokrowiec lub poszewkę. 

Zanim zaczniemy robić, to dwa słowa o wyborze włóczki. Przy sweterku ma to mniejsze znaczenie niż przy szalu. Entrelac powoduje, że dzianina dostaje "garbków i dołków", takich jak widać poniżej:

Jeżeli taki efekt nam się podoba, to nawet entrelakowy szal możemy robić z dowolnej nitki. Jeśli jednak chcemy, żeby szal wyglądał "gładko" i estetycznie, to wybieramy nitkę z dużą zawartością dowolnej wełny, żeby nam się to blokowało idealnie i trzymało kształt prostokąta po wyschnięciu.

***
Na początku musimy zdecydować o dwóch kwestiach, jakiej szerokości robótkę potrzebujemy i jakiej wielkości ma być pojedynczy kwadrat
Decydując o szerokości szala możemy sobie pozwolić na pewien margines błędu, i zrobić próbkę samymi prawymi, żeby mieć pojęcie o tym, ile centymetrów uzyskamy z danej liczby oczek na danych drutach. Pomocna Tabelka do Próbek jest do ściągnięcia tutaj.
Kolejna kwestia, to decyzja o wielkości kwadratu - tutaj pełna dowolność. 
Następnie ustalamy, ile kwadratów nam się zmieści w pożądanej ilości oczek na początku. Ostateczna liczba nabieranych oczek to wielokrotność oczek kwadracika.

Przykład:
Z próbki mi wyszło, że mam nabrać 204 oczka.
Ustalam, że kwadrat ma mieć bok równy 10 oczek.
Stąd stworzę 20 kwadratów po 10 oczek, co da mi 200 oczek. 
Chcąc szerszy szal mogę zrobić 21 kwadratów po 10 oczek, co da mi 210 oczek.
Obie wielkości są zbliżone do początkowo wyliczonych oczek z próbki.
Jeśli jednak będziemy entrelakować fragment lub całość sweterka, to próbka musi też być zrobiona entrelakiem! Ustalamy wtedy wielkość kwadratu i robimy sobie mini-entrelaka na przykład z czterech kwadratów. Tutaj nie mamy miejsca na błędy :)))

***
Żeby było łatwiej się zorientować w kolejności robienia poszczególnych trójkącików i kwadracików, Ślubny przygotował dla nas Schematy Bardzo Pomocne.


Czas przejść do działań praktycznych.

Zaczynamy od nabrania oczek i przerobienia pierwszego rzędu prawymi.
A teraz dziergamy rozbiegowe trójkąciki.

I największe wyzwanie w prostym entrelakowym kawałku - lewy zamykający trójkąt. Głęboki oddech, oglądamy całość i robimy to małe paskudztwo:

Uff, a teraz małe, miłe kwadraty "pokładające się" w prawo. Zaczynamy od nabrania oczek po lewej stronie:

I trójkąt zamykający prawy - tutaj głębokie oddechy nie są konieczne :))

Czas na kwadraty "pokładające się" w lewo.

A teraz zaczyna się powtarzanie sekwencji: lewy brzegowy trójkąt - kwadrat w prawo - prawy brzegowy trójkąt - kwadraty w lewo" i tak do momentu, kiedy nasza robótka osiągnie pożądaną wysokość.

Przypominam, że żeby zacząć trójkąty górne, końcowe, musimy być bezpośrednio po sekwencji kwadratów "pokładających się" w prawo i wtedy robimy ostatnie trójkąty:

***
Mówiłam o tym na filmach, ale na wszelki wypadek powtórzę tutaj - jeśli ktoś chce entrelakować w kolorze, to zaczynając każdą kolejną sekwencję trójkątów, a później kwadratów w innym kolorze, odcina nitkę "starego" koloru i dowiązuje sobie na brzegu niteczkę nowego koloru i robi całą sekwencję w jednym kolorze - efektem będzie kolorystyczna szachownica.
***
Prostokątne entrelakowanie nie jest bardzo trudne, ale wymaga jednak pewnej wprawy. Jeśli ktoś chce  poćwiczyć, to sugeruję rozpoczęcie od entrelakowej chusty. Ona pozwoli na opanowanie rozbiegowych trójkątów i kwadratów w dwie strony oraz da szansę na oswojenie się z łączeniem elementów ze sobą. W szalu douczymy się wtedy tylko bocznych trójkątów.

RAZEM ENTRELAKOWANIE - część pierwsza

W części pierwszej rozpracujemy najprostszą rzecz, którą można zrobić w technice Entrelac, czyli chustę.


Zanim zaczniemy robić, to dwa słowa o wyborze włóczki. Entrelac powoduje, że dzianina dostaje "garbków i dołków", takich jak widać poniżej:

Jeżeli taki efekt nam się podoba, to możemy robić entrelakową chustę z dowolnej nitki. Jeśli jednak chcemy, żeby chusta lub szal wyglądały "gładko" i estetycznie, to wybieramy nitkę z dużą zawartością dowolnej wełny, żeby nam się to blokowało idealnie i trzymało kształt po wyschnięciu.

***
Chusta będzie robiona od szerokiego brzegu w kierunku wierzchołka, więc na początku musimy zdecydować o dwóch kwestiach, jakiej szerokości chustę chcemy i jakiej wielkości kwadrat
Decydując o szerokości, powinniśmy zrobić próbkę, żeby mieć pojęcie o tym, ile centymetrów uzyskamy z danej liczby oczek na danych drutach. Pomocna Tabelka do Próbek jest do ściągnięcia tutaj.
Kolejna kwestia, to decyzja o wielkości kwadratu - tutaj pełna dowolność. 
Następnie ustalamy, ile kwadratów nam się zmieści w pożądanej ilości oczek na początku. Ostateczna liczba nabieranych oczek to wielokrotność oczek kwadracika.

Przykład:
Z próbki mi wyszło, że mam nabrać 204 oczka.
Ustalam, że kwadrat ma mieć bok równy 10 oczek.
Stąd stworzę 20 kwadratów po 10 oczek, co da mi 200 oczek. 
Chcąc większą chustę mogę zrobić 21 kwadratów po 10 oczek, co da mi 210 oczek.
Obie wielkości są zbliżone do początkowo wyliczonych oczek z próbki.

***
Żeby było łatwiej się zorientować w kolejności robienia poszczególnych trójkącików i kwadracików, Ślubny przygotował dla nas Schematy Bardzo Pomocne.

Czas przejść do działań praktycznych.

Zaczynamy od nabrania oczek i przerobienia pierwszego rzędu prawymi.

A teraz dziergamy rozbiegowe trójkąciki.

I ostatni trójkąt na brzegu chusty musimy zamknąć, żeby zaczął nam tworzyć ładny chuściany brzeg.

Koniec z trójkątami! Teraz będą już same kwadraty. Najpierw te "pokładające się" w prawo. Najpierw nabieramy oczka na taki kwadrat - nabieramy po lewej stronie, lewymi oczkami.

Ostatni kwadrat w chuście musimy "ręcznie" zamknąć, żeby powstawał nam brzeg.

I kolejna sekwencja kwadratów, tym razem "pokładających się" w lewo.


I tutaj też zamykamy ostatni kwadrat, żeby nam tworzył chuściany brzeg.

I powtarzamy sekwencje kwadratów w lewo i w prawo - w każdej z nich liczba powstających kwadratów będzie spadać, aż do chwili, kiedy zrobimy ostatni kwadrat i zamkniemy "ręcznie" jego brzeg.

***
Mówiłam o tym na filmach, ale na wszelki wypadek powtórzę tutaj - jeśli ktoś chce entrelakować w kolorze, to zaczynając każdą kolejną sekwencję trójkątów, a później kwadratów w innym kolorze, odcina nitkę "starego" koloru i dowiązuje sobie na brzegu niteczkę nowego koloru i robi całą sekwencję w jednym kolorze - efektem będzie kolorystyczna szachownica.

***
Entrelakowa chusta to najprostsza forma entrelakowania i jeśli ktoś nigdy z tą techniką nie miał do czynienia, to sugeruję, żeby od tego zacząć. Wtedy nauczymy się najważniejszych entrelakowych "figur" i później zrobienie entrelakiem prostego kawałka lub robienie na okrągło będzie łatwiejsze do opanowania.

środa, 1 maja 2013

RAZEM ROBIMY OD GÓRY - Epilog

W poprzednich odcinkach:
Prolog - czyli spis narzędzi i materiałów.
Część pierwsza - gdzie oswajamy Tabelkę Samoliczącą, nabieramy oczka i kształtujemy reglan.
Część druga - gdzie dzielimy oczka na przód tył i rękawy, kształtujemy podkroje pach i łączymy tył z przodem.
Część trzecia - robimy wykończenie dołu swetra, zamykamy oczka na dole i robimy rękawy.
Część czwarta - doprowadzamy do porządku linię dekoltu, kształtując go rzędami skróconymi. 
Część piąta - plisa zapięcia w swetrach rozpinanych. 

***
Tradycyjnie Epilog będzie poświęcony praniu, formowaniu i suszeniu swetra. Osoby, które już Razem-Robiły Tubę dobrze wiedzą, co w Epilogu można znaleźć, ale na wszelki wypadek jeszcze raz.


Po wykończeniu robótki, czyli pochowaniu i zabezpieczeniu wszelkich luźnych nitek sweterek trzeba wyprać. Jeżeli ktoś ufa swojej pralce, to może wrzucić dzianinę do pralki i wybrać program prania ręcznego lub prania wełny (zależnie, którym z nich pralka dysponuje). 
Jeżeli decydujemy się na ręczne, własnoręczne pranie ręczne :))), to ważnych jest kilka kwestii:
- przygotowujemy chłodną (!!!) wodę do prania, nie ciepłą, nie gorącą, nie studziennie zimną;
- używamy płynu do prania wełny lub łagodnego płynu do prania ubrań (nigdy nie proszku do prania!!!, bo wypłukanie go ze swetra pranego w chłodnej wodzie jest praktycznie niemożliwe);
- pranie dzianiny polega głównie na dwóch czynnościach - miętoszeniu i moczeniu (nie trzemy, nie skręcamy, nie wyciągamy - raczej ściskamy i ugniatamy);
- po wymiętoszeniu sweterka zostawiamy go w wodzie na dłuższą chwilę (nawet pół godziny), żeby włóczka mogła sobie spokojnie wchłonąć wodę, to później powoduje, że oczka stają się równiejsze;
- do płukania używamy wody o dokładnie tej samej temperaturze, co woda do prania (używanie płynu do płukania jest możliwe, ale raczej dla mniej szlachetnych włóczek, np. akrylu, przy delikatnych włóczkach, szczególnie z włoskiem płyn do płukania da nam ładny zapach i nieciekawy "kołtuński" wygląd robótki); lepiej wybrać po prostu taki płyn do prania, który ma miły zapach i zrezygnować z płynu do płukania;
- dzianiny nie wykręcamy!!!, miętosimy ją, ugniatamy, pozbywając się nadmiaru wody i pozostawiamy do obcieknięcia, nawet, gdyby to miało trwać kilka godzin; do obciekania sweterek układamy tak, żeby nam się nic nie wyciągało (żadnych zwisających rękawów :)))), ja składam w kosteczkę i układam na płasko na suszarce, podstawiając pod spód wielgachną miskę; (przy mniejszych robótkach, na przykład szalach czy chustach, można szybko wycisnąć nadmiar wody, zawijając robótkę w ręcznik i miętosząc całe zawiniątko, a nawet łażąc po nim bosą stopą - nic się robótce nie stanie :)));
- kiedy sweter jest wilgotny, ale nie mokry, układamy go na płaskiej powierzchni do ostatecznego wyschnięcia (na ręcznikach, na karimacie, piance); nie układamy na oko!!!, używamy centymetra, mierząc układaną robotkę w newralgicznych miejscach (obwód bioder, talii, długość swetra, długość rękawów itp.); zwracamy uwagę na ułożenie na płasko wykończeń (końcówki rękawów, dół swetra, dekolt); jeśli trzeba to te miejsca, gdzie kształt jest ważny - na przykład "falki" w pawich oczkach - przypinamy szpilkami;
- nie tykamy schnącego sweterka aż do momentu, kiedy rzeczywiście będzie suchy.
Dodatkowa uwaga do prania bawełny - namoczona bawełna dostaje małpiego rozumu, staje się ciężka, lejąca się, wydaje się, że sweter nam się robi dwa razy za duży i z rękawami dla osoby z dłońmi w okolicach kolan. Spokojnie! Schnięcie oznacza dla bawełny także kurczenie się. Ale bardzo ważne jest, żeby jej nie dawać okazji do nadmiernego wyciągania się (na przykład przy obciekaniu) i żeby ułożyć ją do schnięcia na płasko, bardzo pilnując pożądanych wielkości i obwodów, czyli mieć pod ręką centymetr i nie rozciągać, tylko układać, delikatnie dostosowując ten mokry twór do potrzebnych rozmiarów.


***
I robiąc zdjęcia gotowego Granatu uświadomiłam sobie, że to chyba pierwszy raz, kiedy kończę Razem Robienie, piszę Epilog, a moja robótka jest gotowa. Zazwyczaj było tak, że Epilog się pojawiał, a ja dziergałam sobie spokojnie końcówkę nieco później. Czasami kończąc znacznie później niż pierwsze z Was.

Czekam niecierpliwie na Wasze Robione Od Góry - niech się Galeria rozrasta.

***
I dawno Małego nie było, więc w nagrodę dla tych, którzy dotrwali - kocio w bliskim kontakcie z obiektywem :)